niedziela, 5 marca 2017

Światła miasta




Spotykam ich coraz więcej. Wątłe płomyki, które potrzebują tylko odrobiny wiatru, by znów stać się ogniem. Migotliwe światła złaknione dłoni, które mogłyby je ochronić przed deszczem.  Jasne pochodnie wskazujące drogę. Zatrzymują się na granicy rzęs, wołając mnie z głębin źrenic.
I ponad wszystko ten Płomień… podtrzymywany każdym oddechem.


Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął.