środa, 28 września 2016

Where you headed for now...




A czy jeśli będzie chciał wyrwać tę Różę, pozwolisz?



Nieoczekiwanie ciepłe jesienne powietrze przyniosło do płuc głębokie ukojenie. Czas upłynnił się wokół nas jak złoto, tworząc aureolę piękna. Echo daleko poniosło nasz śmiech, który odtąd zawsze będzie zwielokrotniał się w korze i liściach drzew. Choć te opadną i rozwiną się nowe, bez pamięci o tych, które były przed nimi...
Na końcu każdego dnia czeka cisza. Otwiera przede mną to puste miejsce na samym dnie serca, które przypomina, że nawet obezwładniające dobro i piękno nie mogą go wypełnić. Są jak woda, którą pije się, aby ugasić pragnienie, zwilżyć popękane wargi, przynieść kwiatom życie... Wystarcza tylko na jakiś czas, a potem zawsze powraca męczący brak.
To puste miejsce jest rozmiarów Tego, który je stworzył. Nieskończone. Kto inny mógłby je wypełnić?




Tak. Pozwolę.



piątek, 23 września 2016



Nie potrafię grać. Inne palce delikatnie poruszają strunami duszy, wydobywając z nich melodię nieba. Czasami... czasami też ją słyszę.

Nasze ścieżki krzyżują się na chwilę, linie papilarne splatają się w uścisku, tęczówki topią we wzajemnym blasku. Czasami łzy mieszają się ze łzami na ciepłych policzkach. Stopy wydeptują te same ścieżki, oczy przemierzają te same krajobrazy, serca drżą w rytm tej samej muzyki, a wspólne słowa krążą w jednej przestrzeni...
A potem czas nieubłaganie każe iść dalej. Zmywa wspomnienia jak morze brzegi piaszczystych plaż. Pamiętają tylko wierne serca.


Pamiętasz?

piątek, 16 września 2016

But my words like silent raindrops fell



Jakiś żałosny głos domaga się, aby go wysłuchano. Do serca docierają dźwięki, które nie składają się w słowa, a jednak nie sposób pomylić ich z niczym innym. Przejmująca skarga w ciszę.

Aż do dna nocy... będę słuchać. Usłyszę...


And in the naked light I saw
Ten thousand people, maybe more.
People talking without speaking,
People hearing without listening,
People writing songs that voices never share 
And no one dared 
Disturb the sound of silence.

wtorek, 13 września 2016

Someday







Ból blednie jak skóra pod koniec lata. Nawet to, co zniszczone i nie może wrócić już do poprzedniego kształtu, zabliźnia się w ciszę. Modlitwa i czas oczyszczają rany, sprawiając, że na koniec, po tylu wielorakich śmierciach, zostaje tylko... Miłość. Na pogorzeliskach spalonych miast zakwitają czerwone róże. A fale, ogromne oceaniczne fale zalewają duszę, ucząc ją oddychać pod wodą.

Ponad pięć tysięcy kilometrów dróg. Zmienne krajobrazy, przetykane światłem kryjącym się za drzewami. Bezkresne horyzonty mglistych świtów i spektakli zachodzących słońc. Drogi wiodące do obcych krajów i domów dla zmęczonych stóp. Ścieżki do otwartych serc, których nawet się nie śmiało szukać. Zagubienie, szukanie, ciemność i strach. 
A i tak najważniejsza była droga do Ciebie.

Ponad dziewięćdziesiąt dni. Krótki sen. Zmuszanie mięśni do pracy mimo bólu, otwieranie rąk, opadających ze zmęczenia i bezsilności. Kubek kawy, łyżka do ust... Stawanie się oczami dla tych, którzy nie widzą i stopami dla tych, którzy zmuszeni są trwać w miejscu. Przyjmowanie powietrza, które przepełnia płuca, pozwalając oddychać jak nigdy dotąd. 
A i tak najważniejszy był dzień, w którym po latach spędzonych w ciemności, pozwoliłam Ci w końcu wziąć się na ręce.






Wszystko ma swój czas (…)
Czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.

(Koh 3, 1. 6-8)

piątek, 2 września 2016

Tylko w Tobie nadzieja




Nadszedł czas na ciszę.

Chciałabym zaparzyć Ci herbatę, posadzić w bujanym fotelu i dać nam przestrzeń na milczenie, pełne najważniejszych słów. Chciałabym zapalić dla Ciebie światło, okryć kocem Twoje zziębnięte stopy, zatrzymać w dłoniach Twoją dłoń. Chciałabym patrzeć, jak całe zło wypływa z Ciebie razem z nocą. Słuchać drżącej melodii Twojego głosu, patrzeć w Twoją twarz. Czuwać nad spokojem Twojego snu. Chciałabym ukołysać Twoje serce, być. Chciałabym to potrafić.

Dla Ciebie. Dla Ciebie i Ciebie, i dla Ciebie. Słyszę Wasz głos, słyszę Wasze wołanie. Twoje.

Ty, który możesz wszystko... Czy pozwolisz mi pójść, czy wskażesz mi drogę? Czy dasz siłę, której brak? Czy zabierzesz strach?


Nadszedł czas na podróż w ciszę.  

czwartek, 1 września 2016

Tam, gdzie chmury przegania zachodni wiatr




Jeszcze raz pozwólmy ukołysać się przez wiatr. Niech z melodią końca lata zmiesza się nasz szept. Ciszej. Pozwól odpocząć swoim oczom w błękicie. Płyńmy... Tam gdzie nie sięga czas.

Jest wiele rodzajów tęsknoty. Niektóre zabierają sen, powiększając siateczkę zmarszczek wokół oczu. Inne sprawiają, że kąciki ust i ramiona opadają pod własnym ciężarem, stając się balastem niemal nie do zniesienia. Ale jest także tęsknota, która złocistymi promieniami otula serce, subtelnie zapewniając o słuszności twojej nadziei. Tęsknota, która jest jednocześnie wdzięcznością i przynagleniem, aby zostawić ś l a d. Tęsknota, która nie odbiera sił, ale wręcz przeciwnie, umacnia to co słabe. Podnosi i otrzepuje z kurzu zmęczone kolana.

Tęsknię.